19.07 -   218 TKPZ - wycieczka na Ziemię Sandomierską   

Wyjazd o 8.00 w składzie Dominika, Patrycja, Weronika, Iwona

Pogoda super i w czasie trasy do miejscowości Ujazd

 w samochodzie jest baaaardzo wesoło - dojeżdżamy na 10.20   

witają nas piękne ruinki (dość duże) zamku Krzyżtopór 

zwiedzamy -  wiele śmiechu przy spacerkach po podziemiach 

nowe rzeźby??  

           

potem "co to właściwie było" nie wie nikt - chcieliśmy sobie trochę drogę "skrócić" 

a którędy my jechaliśmy, to nawet do dzisiaj nie wiemy. 

Asfalty nagle kończące się, a nawet jadąc asfaltem okazywało się,

 że powinniśmy skręcić w drogę gruntową a nie asfaltem.

Tak dokładnie, to nawet strony świata się przekręciły, żadnych drogowskazów 

a i ludzi do spytania o drogę "jak na lekarstwo"

Właściwie to nie wiadomo, jak się nam udało wyjechać na dobrą drogę,

 ale przynajmniej zwiedziliśmy dokładnie (nawet bardzo) te okoliczne wioski   

To się nazywa "jazda bocznymi drogami", 

zupełnie jak w powieści Joanny Chmielewskiej "Boczne drogi" 

Tak dojechaliśmy na 12.20 do Kurozwęk

Tam kupiliśmy bilety na 13.30 do bizonów a oczekiwanie wypełniliśmy różnie

była jazda Patrycji na wielbłądzie        

niewiele brakowało a byłoby "buzi-buzi"

potem huśtaweczki     lody przy pałacyku   

i kolej na bizony  dalej  14.00 wyjazd do Sandomierza 

i wyskok na Góry Pieprzowe - najstarsze polskie góry 

    pamiątkowe zdjątka   tak wygląda powierzchnia tych gór

trochę zapasów      

Weronika porównuje kolor butów Patrycji z kolorem podłoża  

 - wracamy

i tu przebiegł nam drogę czarny kot - jakie to miało znaczenie, okazało się potem.

Do muzeum nie weszliśmy - 7 minut spóźnienia 

wejście na Bramę Opatowską     

potem seria zdarzeń związanych z ... Patrycją

Najpierw mieliśmy zatrutą atmosferę podczas "pizzowania" -

Patrycja nie była pewna co z jej telefonem- a okazało się,

 że grzecznie sobie leżał na siedzeniu w samochodzie. uffff 

Potem wyjeżdżamy już z Sandomierza a czarny kot znów się "odezwał".

Patrycja zostawiła okulary przy stoliku, wracamy, 

okazało się, że rzeczywiście zostawiła, ale nie przy stoliku, tylko w " o " .

Wreszcie wyjeżdżamy -jeszcze postój przy brzoskwiniach ("mówisz - masz")

i długa podróż do domu, obfitująca w śpiewy (były nawet jakieś propozycje nagrania ich)

 i wreszcie (choć dla niektórych dużo za wcześnie) docieramy do domów o 20.30

w czasie tego rajdu dwie turystki z TKPZ Dominika i Weronika 

zdobyły punkty na odznaki srebrne OTP  GRATULACJE !!!

a tak właściwie tego co się działo na tej baaaaardzo wesołej imprezie, to właściwie nie da się opisać 

(a może da, i tylko ja nie potrafię oddać całej wspaniałości atmosfery tam panującej)  

powrót