Część pierwsza (TOM I) Kroniki SKKT-TKPZ

 (z rajdu Nr 10): - przepisane z kroniki

Uczestnicy: Jędryszek Danuta, Pajączek Katarzyna, Rutkowska Monika, Kaczkowski Paweł, Lenarcik Jarek, Łukasiewicz Jarek, Pyc Jarek, Spytek Mariusz i oczywiście opiekun Pomorski Tadeusz.

I dzień - 12.05 czwartek

Wyruszyliśmy od razu z przygodami. Do Kozienic dojechaliśmy okazją, z naszą koleżanką. Autobus do Radomia nas nie zabrał, miał taki kaprys (kierowca, oczywiście, nie autobus)

Wobec tego godzina na przystanku, na nic wczesne wstawanie z łóżek. Kolejny kierowca, trochę milszy, nas wziął. Z Radomia autobusem do Iłży, gdzie na przystanku przywitali nas: przewodnik Ryszard Miernik i komendant VI Trasy phm Krzemiński "Rura" Tak zaczął się pierwszy etap naszej wędrówki pieszej. Nie omieszkaliśmy oczywiście skorzystać z okazji i zwiedziliśmy ruiny zamku iłżeckiego (na zdjęciu powyżej)

Jarek Ł. "Szpenio" z Pawłem próbowali zdobyć basztę, dziewczęta szukały po piwnicach duchów, ale nic z tego. Ruszamy. Po drodze cmentarz, składamy kupione kwiaty i oddajemy hołd poległym podczas walk Wrzesień 39r. Idziemy, asfalt. I mała niespodzianka. Dzięki "życzliwym" informacjom od "tubylców" nadrobiliśmy około 2-3 km. Ale udało się nam wrócić na trasę. Koło byłej gajówki zrobiliśmy krótki odpoczynek i dalej już lasem. Potem mostek i odpoczynek, ależ sucho i gorąco!! Droga wiodła prosto, prosto, prosto aż do miejscowości Trębowiec, gdzie trafiliśmy na "oazę". Była oranżada! Tam też zrobiliśmy odpoczynek (dłuższy) oglądając pawie (komu się chciało, ten oglądał). Dalej trochę przez las i znowu asfalt i znowu prosto, prosto. Niektórym zamarzyły się wrotki. Było trochę z górki, ale pod górkę też. Zbijów Mały i Duży i Kierz Niedźwiedzi ciągnęły się i ciągnęły. Okazało się oczywiście, że nocleg mamy na końcu Kierza (tym drugim). Dotarliśmy tam o 19.30 troooochę zmęczeni. Ku naszemu zdziwieniu, dziewczęta z innych grup (przybyłych wcześniej na nocleg) grały w klasy i bawiły się w berka. Wszyscy na nas czekali. Pogonili nas do mycia, jedzenia i na ognisko. Tam nastąpiła prezentacja grup (pięciu, tyle było na naszej trasie) wypadło ona trochę słabo, szczególnie ze śpiewem było krucho. Potem lulu. 26-28km (nikt właściwie nie wiedział ile) pierwszego dnia dało nam w kość i większość szybko usnęła.

II dzień 13.05 piątek

Piątek, trzynastego i to w maju brrr.... Wyruszamy pierwsi o 8.30. Za tory i w lewo, drogą leśną dochodzimy do parkingu przy trasie E-7, gdzie przewidziany jest dłuższy odpoczynek i atrakcje typu przegląd mundurowy i sprzętu turystycznego oraz konkurs kulinarny. Palce lizać. Gotowało się nieźle, chociaż pierwsza zupka została wylana na plecaki, ale po kolejnej godzinie można było zaserwować komisji gołąbki z makaronem. Komisja jakoś nie uskarżała się na bóle brzucha, ani nie biegała często w krzaczki, więc chyba jakoś to strawili. Przegląd mundurowy wypadł średnio, ale w sprzęcie - wyposażeniu turystycznym byliśmy bezbłędni. Wszystko zabrane. Pewnie dlatego byliśmy tak obładowani. Dalej szliśmy w kierunku na Hucisko. Po drodze jedna z nas "znalazła" taaaaki pęcherz, że prawie nadawał się do księgi Guinessa. Pomoczywszy nogi pod mostkiem poszliśmy dalej. Przed Huciskami skręt w prawo i już ... po następnej godzinie meldujemy się na noclegu w Budkach Drugich. Około 20 km znowu w nogach, ale to nic, ognisko i tak robimy, wypadło lepiej niż wczorajsze. Około 23 powrót do stodoły spać.

III dzień sobota 14.05

Start z Budek na azymut. Trzeci dzień. Tak jak i poprzednie bardzo słoneczny, sucho. Niedaleko nas płonie las.Idziemy przez Budki Pierwsze w kierunku na Koszarów Mieliśmy przejść przez mostek, ale jakoś azymut się nam przestawił i przeprawialiśmy się przez trzy strumienio-kanały. Nic to. To nas nie zmorze. Potem 30 minutowy odpoczynek pod krzaczkiem i układanie piosenki rajdowej.

Melodia - Bieszczadzki Rajd

REF

Rajd, rajd, harcerski rajd

dokąd wiedzie nas ten szlak

wędrujemy poprzez lasy

gdzie nie było nas.

1. Rano z Iłży wyruszamy i w plecakach dużo mamy, nogi zdrowe jeszcze są więc idziemy tak.

ref

2.Asfalt, piaski omijamy, strumyk, rzeczka dla nas fraszka, my płyniemy tak

ref

3.Wiele razy skręcaliśmy, parę razy błądziliśmy, Nowe drogi poznaliśmy, My chodzimy tak

ref

4.Tutaj ledwo my doszliśmy, bo po drodze pospaliśmy, Każda "mrówka" tam wędruje dokąd wiedzie szlak.

Potem nad zalew pod Chlewiskami, gdzie odbyły się konkursy na: kronikę i piosenkę rajdową. W piosence wypadliśmy najlepiej. W kronice gorzej, ale kto mógł przewidzieć, że grupa 602 będzie miała ją na starych trampkach, a 605 "obedrze" jakieś drzewo ze "skóry" i zrobi kronikę na korze. My mieliśmy ją na kartkach i nic dziwnego, że wypadła blado. Ucz się Jasiu na błędach. Potem ruszyliśmy na Skłobską Górę - 347 m. gdzie wdrapaliśmy się z pewną, lekką zadyszką. Tam przy pomniku odbyło się wspaniałe zakończenie złazu, wszystkich sześciu tras rajdowych (około 540 osób) Na naszej trasie zajęliśmy trzecie miejsce, za co otrzymaliśmy w nagrodę busolę. Po meldunkach komendantów tras, wręczeniu nagród i ognisku poszliśmy do Skłobów na nocleg.

IV dzień 15.05 niedziela

Pobudka, rano śniadanko. Dziś już idziemy całą półtysięczną ferajną. Trochę się to ciągnie. Najgorzej, że przeciągnęło się także czasowo. Jedna z tras ma chorą uczestniczkę i pozostali muszą czekać na tę grupę. Idziemy dalej, coraz goręcej i bardziej sucho. Chlewiska, pałacyk widoczny z daleka. Postój przy stawie, przedłużył się, bo okazało się, że pętająca się z II trasą sympatyczna psina może być wściekła. Z tego też powodu przy wejściu do Szydłowca przywitała nas milicja z weterynarzem. Złapali psinę, my zaś na rynku szydłowieckim o 14.00 zamiast o 12.00. Chóralnie pożegnaliśmy się i każdy poszedł gdzie go trampki niosły. Nas niosły na dworzec PKP. Mieliśmy do odjazdu pociągu 50 min i 5 km. Trudno opisać tę drogę przez mękę, byly momenty załamań i zrywów, ale gdy wbiegaliśmy na peron, pociąg właśnie wjeżdżał na stację. Zmęczeni, wysuszeni na wiór (puste manierki), dojechaliśmy do Bąkowca. Tam zaspokoiliśmy pragnienie i zamiast autobusem wróciliśmy żukiem (brat jednej z uczestniczek). Tak skończył się ten męczący (spiekota), ale fajny rajd. Z chęcią pójdziemy na następny.