Część druga (TOM II) Kroniki SKKT-TKPZ

 Relacja z rajdu  XIV Rajd Szlakami MPN Skłoby 90 

(TKPZ Nr 32): - przepisane z kroniki

Uczestnicy: 5+1    23 km + 5pkt za Przysuchę

Trasa: Przysucha - Borkowice - RZUCÓW - Cmentarz Skłoby

Sobota godz 700 - wyjazd autobusem "kieleckim"

jedziemy do Radomia , gdzie szybko wpadamy na peron i ... patrzymy jak pociąg się oddala. Ale to było zgodnie z planem, po prostu nie myśleliśmy, że autobus tak szybko przejedzie trasę do Radomia i nastawiliśmy się na następny pociąg. Potem zaświtała nadzieja. Ale spokojnie czekaliśmy do 850 - w międzyczasie krótki "rejs kontrolny" po bazarze. Oprócz nas widać innych turystów np grupa z SP 28 z Radomia (36 młodych turystów z 1 !!! opiekunem, chyba samobójcą) Wysiadamy na stacji Przysucha, ale okazuje się, że to jeszcze nie jest Przysucha tylko Skrzyńsko. Idziemy zgodnie z opisem, drogą koło parku, ładnego budynku i "wedle" cmentarza skręcamy w aleję lipową. Idziemy, idziemy, idziemy między polami, aż wreszcie dochodzimy do samej Przysuchy. tam babcia pokazuje nam "skrót" - jakoś tak dłuższy trochę - do placu centralnego Przysuchy. Tam robimy pauzę podróżną i "wcinanie" połączone z oblizywaniem.

Ruszamy dalej, idziemy cały czas szlakiem zielonym. Tym razem wdrapujemy się na dość interesujące wzgórze, skąd (wdrapując się jeszcze na słup) oceniamy widok jako zadowalająco piękny. Dalej wchodzimy w las, gdzie okazuje się, że prawdę napisali w opisie trasy, że ten las jest podmokły. Niektórzy też przekonali się, że zabieranie obuwia zmiennego, to nie był taki głupi pomysł.

Skręt szlaku, potem drugi, skrajem lasu i ... szlak się nam zgubił, taki roztargniony ten szlak. Zgodnie z zasadą "koniec języka za przewodnika"  zasięgnąwszy go, ruszamy dalej. Okazało się, że trochę nadrobiliśmy. Docieramy do Bolęcina. Skręt koło zakładu polonijnego i wchodzimy na Górę Krakowską (310 mnpm) z kapliczką (mała murowana) i schodzimy do szosy, którą dochodzimy do Borkowic. Tam sklep i "Łukasz" kupuje mączne, latające cukierki. Potem skręcamy do parku i przechodzimy koło pięknego dworku (chyba niewykorzystanego) wraz z małym boiskiem, potem znowu w las i prze dość mocno zabagniony teren docieramy do Woli Kuraszowej. Tanie ciastka. "Łukasz" chce się wykąpać, ale o dziwo chce żeby mu za to zapłacić. Zgadzamy się, ale pod warunkiem, że zabełtamy nim wodę, co wzbudziło w nim ostry sprzeciw. Potem wieś Górka Andrzejów i już do Rzucowa. Zwiedzamy ruinki jakiejś starej przepompowni. Dochodzimy do szkoły pół godziny przed czasem. Czekamy. Okazuje się, że nocleg na płytkach korytarza. BRRRR

Wysyłamy "Łukasza" na skombinowanie innego noclegu. Wraca z niczym. W kilku domach mu odmówiono. Jeszcze raz idziemy tym razem we dwóch. W pierwszym napotkanym domu gospodarz - "- zgoda". Wracamy po resztę. Gdy razem dochodzimy okazuje się, że gospodyni jest innego zdania. Na szczęście w następnym domu, choć początkowo niechętnie, ale jest możliwość i to SIANKO. to jest to. "Rybcio" przy pomaganiu gospodarzowi "wstawia" "bajerki" i gospodarz coraz bardziej mięknie. Zresztą gospodyni też. Roztasowujemy się i ponieważ lekko miejscami pada, oddajemy walkowerem ognisko (nie idziemy na nie) Kolacyjka i po długim oczekiwaniu na dziewczyny (wymyły się chyba za cały rok) ruszamy w wieś. Trochę hałasujemy tzn my to nazywamy śpiewaniem, ale mieszkańcy mogą być innego zdania. Koło 2100 wracamy i na sianko. "Łukaszowi" już w śpiworze rozsypują się groszki, pewnie chce sprawdzić bajkę o "królewnie na ziarnku grochu". Jeszcze kilka zażartych bitew "Łukasza" z "Bysiorem", nauka gry w "mięsko" i już śpimy.

Pobudka o 700 "Łukasz" budzi definitywnie Agę - wyciągając ją ze śpiwora, na co ona mu się odwzajemnia, no i zaczyna się. Zostaje wmieszany do tego jeszcze "Bysior" i na koniec Edyta.  "Rybcio" i ja spokojnie "kontemplujemy" rozwijającą się akcję. Idziemy do kościoła na 900. Do pięknego kościółka.

Potem od razu ruszamy na końcową trasę (3km) Dochodzimy do cmentarza pomordowanych w czasie II wojny Mieszkańców wsi Skłoby

Po drodze ostro śpiewamy a "Bysior" parodiuje grę na gitarze, zaczyna trochę padać, ale nie jest źle. Na cmentarzu o 1100 Pomnik jeszcze nieskończony, na tych dwóch bryłach ma stać oparty ogromny orzeł. Powoli schodzą się inni. Śniadanko wraz z dożywianiem "Tasiemca" czyli dziewczyny z SP 28. Oddajemy honory, kwiaty i do autobusu. Na full załadowany, trochę weselej na zakrętach. Stacja PKP Skrzynno "Łukasz" koniecznie chce sobie usmażyć kiełbaskę. Trochę rozrabiania z "Martą" - (ta z gitarą) dalej gra w "mięsko" i już pociąg. W Radomiu 1500 a autobus o 1600

Już o 1700 w Kozienicach niestety "Markowola" przed nami ucieka, ale "Garczaków" o 1740 jest nasz.