Część druga (TOM II) Kroniki SKKT-TKPZ

 Relacja z rajdu  

(TKPZ Nr 34): - przepisane z kroniki

Uczestnicy: 10+1    + Wólka Tyrzyńska

Środa 2.05   godz. 2110 -

Nyska p.Gregorczyka podjeżdża pod "Turystę"  z kompletem pasażerów. Ruszamy. Przy starym domu towarowym stoją pojazdy z Wólki 3 żuki i 3 osobowe. W Pionkach kupujemy bilety i o 2300 wsiadamy do pociągu Lekko zatłoczony. Mamy najpierw 2 potem 4 a wreszcie 6  miejsc. Gosia ucina sobie niezłą drzemkę, a potem odbija pozostałym dziewczynom nieznajomych chłopców i ogrywa ich w karty. Jarek otrzymuje od pewnej starszej pani pseudo "Stalin" ponieważ urodził się w grudniu ( a jego inicjały też się zgadzają). W Jeleniej Górze o 900 Tu rozterka, co dalej. Wólka decyduje się na dojazd do Borowic i potem dojście piesze. My jedziemy dodatkowym autobusem. Na miejscu też niespodzianka, bo okazuje się, że będziemy nocować nie w "Koralu" a w "Bachusie" Dostajemy trzy pokoje: 2 osobowy: Gosia+Renia reszta dziewcząt  w czwórce a pozostali w piątce. Rozpakowujemy się i ruszamy do świątyni Wang, starego, drewnianego, norweskiego kościółka. Zwiedzamy go, jemy obiad i wracamy. Czas wolny. LODY. PICIE. Potem gra w piłkarzy, próba oglądania filmy, spacerek przed snem (bez Gosi i Reni - one w łóżkach) na stok góry aby podziwiać góry nocą, wracamy koło 2130. Idziemy zmęczeni spać.

 Pobudka o 650, śniadanko i ruszamy zdobywać szczyty. pogoda piękna słoneczko. Idziemy na wyciąg i wyjeżdżamy na Małą Kopę , potem schronisko "Pod Śnieżką" i na Śnieżkę. Tu się nasz mały peletonik trochę rozerwał. Ostre podejście dało znać o sobie.

Gosia pilnuje tyłów a chłopcy jej. Wieje chłodny wiatr. Krótki pobyt na Śnieżce i schodzimy na wschodnią stronę w kierunku Sowiej Przełęczy. W pierwszym miejscu osłoniętym od wiatru zatrzymujemy się i opalamy  Trochę nam w tym przeszkadzają biedronki. Schodzimy Liczymy upadki. Rekordzistka ma 4, a Aneta wypiera się każdego. Decyzja przy strumyku - chrzest dla Gosi i Przemka Trochę ich zmoczono , Gosia została elegancko posadzona w samym środku. Potem "Żaba" (to jeszcze jeden pseudonim Jarka - zielony dres i skoki po kamieniach) robi nieoficjalny i prywatny chrzest Reni, ona mu się odwzajemnia i oczywiście oboje są mokrzy. Schodzimy do Karpacza, tu zwiedzamy jeszcze muzeum sportu i turystyki i już DW "Bachus" 1430 Idziemy na obiad do "Mieszka" (nie wiadomo którego) potem czas wolny na zakupy Trochę gry w "jedenaście" i spacer przed snem. Tym razem tylko pół składu poszło obejrzeć o 2130 wodospady i tamę. Późna kolacja i spać.

Aneta (z pełną satysfakcją, że ona pierwsza wstała) robi nam pobudkę o 650 Śniadanko i ruszamy na trasę. Tym razem od razu mamy długie podejście Gosię trzeba ciągnąć od samego początku Idziemy przez polanę - TU chłopcy robią kurs powrotny po zostawiony na poprzednim popasie aparat fotograficzny. Reszta się opala korzystając z okazji. Teraz do schroniska "Samotnia" idziemy przez las potem wzdłuż rzeczki i pod stromymi zboczami gór. Piękne widoki. Mały Staw. Niektórzy moczą nogi. W schronisku "Samotnia" pijemy "Pepsi" niektórzy rozlewają, pewnie kupili zbyt dużo (ulatuje nosem) Podejście do "Strzechy Akademickiej" i wychodzimy na "Równie pod Śnieżką"

Po czeskiej stronie widać burzę, po naszej spokój. jeszcze raz spotykamy schronisko "Pod Śnieżką" i grupę z Wólki. Oni przyjechali wyciągiem i idą na Śnieżkę. My schodzimy dość ostrym zejściem w kierunku schroniska "Nad Łomniczanką" Bardzo tam drogo schodzimy dalej . Gosia ma dość, ale jakoś ją zagadujemy (na zmianę) i udaje się jej (i oczywiście nam) dość do Białego Jaru. obiadek i do DW Tym razem oglądamy film "Piraci" to znaczy nie wszyscy, bo "Misio" nieźle się na nim przespał. Potem gra w karty. Głodniejemy, dziewczęta robią kanapki chyba zgłodnieli. Aga i Aneta uprawiają nocną, okienną konwersację. Potem jeszcze ją kontynuują tak, że wkroczyć musi policja. Rano dziewczęta wstają wcześnie, bo chcą iść na 700 do kościoła, aby potem obejrzeć "Północ - Południe"

Popełniają dwa błędy. Po pierwsze msza jest o 730 (czekają więc 40 minut) po drugie w "Koralu" brak drugiego programu i nici z oglądania. Wracają więc, i szukają "zagubionego" klucza od pokoju. Okazuje się, że ma go w spodniach "Żaba" W nagrodę za stargane dziewcząt nerwy (tak szukały, że prawie podłogę zrywały) "Misiek" i Rafał go przytrzymują , a Monika wooolno polewa wodą z prysznica (po wsiem) Jeszcze opalanko.

Aneta wszem i wobec, czy ktoś chce czy nie, pokazuje swoją opaleniznę. Lody. Pożegnalny rzut oka na widoki i idziemy na stację PKP Trochę nerwówki, bo ma być tylko dwa wagony, a ludzi trochę jest. Wreszcie pociąg wtacza się na stację Tłok "Misiek" i Rafał wsiadają oknem zajmując przedział.  Przy okazji okazuje się, że "Pepsi" sprzedawana jest w bardzo wytrzymałych i twardych butelkach. Rafał nabija sobie guza. My wsiadający drzwiami też mamy urozmaicenie, bo wsiadająca Edyta nagle znika. (Trafiła między peron a schodki) Postanawia widać sprawdzić, czy nasz wagon ma koła taka przezorność, bo wygrzebuje się na schodki. dobrze, że nic się jej nie stało. Prawie całość (oprócz Gosi) w jednym przedziale Pociąg rusza po chwili hamuje i ... spada plecak . Poszkodowani "Misiek" i Rafał

Jelenia Góra Tu zostawiamy plecaki pod opieką Wólki i na rynek Jeleniej .. tam lody i obserwacja jak wrzuca się dziewczyny do fontanny Wracamy na dworzec Wsiadamy do pustego pociągu, potem dopełnianego. W nocy Wólka zużywa na naszych pastę do zębów. Dojazd do Pionek, tu czeka na nas pan Wójcik i wracamy o 730