Część trzecia (TOM III) Kroniki SKKT-TKPZ

 Relacja z rajdu

(TKPZ Nr 57): - przepisane z kroniki

Uczestnicy: Kaczkowska Jadwiga, Karsznia Krzysiek, Kultys Łukasz, Szostak Czarek, Granowicz Sylwia, Banasik Edyta, Banasik Artur, Mirka Mariusz i oczywiście opiekun Pomorski Tadeusz.

 

I dzień - 7.10.93 czwartek

O bardzo wczesnej (6.00) godzinie spotykamy się w Pionkach na dworcu PKP. Dowiezieni wszyscy przez 3 samochody osobowe . Pociągiem do Skarżyska, przesiadka na inny i do Ostrowca Św. skąd już atobusem do Wałsnowa. Czarnym szlakiem ruszamy zdobywać pierwszy szczyt. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie na starcie (w oddali widać cel jutrzejszej wędrówki, pierwszego podejścia drugiego dnia). Święty Krzyż.

Ruszamy, trochę błota i odrobinę błądzenia tzn szlak nam się zgubił, ale szybko skrót i wracamy na niego. Podejścia. Trochę się dają we znaki, są niezłe. A plecaki pełne. Niektórzy chyba pół domu zabrali. Dochodzimy do Szczytniaka. Ostatnie podejście jest oryginalne, przez małe gołoborze.Krótki odpoczynek. Zostawiamy kartkę z pozdrowieniami dla następnych na tej trasie (wyszliśmy na szlak czerwony pierwsi). W trasę. Zaczynają się kłopoty z Łukaszem. Użyźnia ścieżkę. Niesiemy jego plecak. Znajdujemy (Krzysiek, Czarek) ładne grzyby.

Szlak na samym końcu zejścia ze Szytniaka, trochę się nam znowu zgubił. Tu ciekawa rozmowa z lekko przygłuchym dziadkiem. Doganiają nas pozostałe grupy (ZSZ, LO), ale nie w pełnych składach (pogubili się). Kierunek Nowa Słupia, pomiędzy domami, ale trafia się także przeprawa przez rzeczkę (bez mostku), dochodzimy do Nowej Słupii. Dłuższy przystanek wynikający z niedyspozycji Łukasza i nocleg w sali gimnastycznej.Dochodzimy jedni z ostatnich, wiec miejsca nienajlepsze. A niektórzy doszli duuuuużo później. Kolacja. Trochę rozrabiania i spać po pracowitym dniu.

II dzień 8.10 piątek

O szóstej ruszamy. Przy wejściu na teren Parku (miał być płatny) koło Św. Emeryka

jemy śniadanko i podejście. Też niezłe. Na górze oglądamy co się da, czekając na autobus do Bielin. Skąd niebieskim wracamy na czerwony szlak. Znów wchodzimy do Parku (bileterow brak). Znów niezłe podejście do kapliczki Św.Mikołaja, gdzie robią nam pamiątkowe zdjęcie. Dalej droga prowadzi nas na Łysicę - ten największy szczyt Gór Świętokrzyskich.

Po krótkim odpoczynku ruszamy na ostre kamieniste zejście. Grupa poszła ostro. Dopiero koło kaplicaki przy źródełku nastąpiło połączenie. W Św.Katarzynie jesteśmy o 16.00. Już się ściemnia. A okazuje się, nocleg niepewny. Dopiero po ściśnięciu znalazło się miejsce. Wspólne ognisko. Gwiazdy. Pogoda super.

III dzień 9.10 sobota

Ruszamy o 6.00 aby 100m dalej zrobić śniadanko. Ruszamy potem na czerwony. Idziemy na pierwsze wzniesienie Kraińskiego Grzbietu. Z początku łagodny, potem przy podejściu na skałki dał nam trochę "wycisku". Odpoczynek i schodzimy by zobaczyć przed sobą też niezłe podejście na Górę Radostową.Pokonujemy ją w dwóch ratach. Potem już tylko zejście, aż do kolejnej rzeczki na trasie. Walka "kapuściana". Moczenie nóg i do autobusu do Cedzyny, gdzie tym razem dostajemy dużo wolnego miejsca, bo cały domek przeznaczony dla 5 osób. Nas jest 9 sztuk, ale wlazło by jeszcze spokojnie z następne pięć. Pogoda ciut się psuje, zaczyna po 18 padać.

wygrywamy konkurs z trasy

Łukasz "w nagrodę" śpi na karimacie.

IV dzień 10.10 niedziela

O siódmej wychodzimy i autobusem dojeżdżamy do Kielc. O 10.00 pociąg do Radomia gdzie po 45 minutach autobus kończy naszą czterodniówkę.