Część czwarta (TOM IV) Kroniki SKKT-TKPZ

 Relacja z super-rajdu

z rajdu Nr 83: - przepisane z kroniki               54 pkt na GOT !!     

Uczestnicy: Renata G. Eliza T. Łukasz K. Paweł P. no i opiekun

trasa: Folusz  - Wlk.Świątkowa - Wołowiec -  Banica - Przysłup - Uście Gorlickie

wyjazd do Radomia wieczorem 30.04 autobusem 2000 Jest nas pięcioro. O 2105 jesteśmy na dworcu w radomiu. Pociąg późno i to w dodatku jeszcze opóźniony o 70 minut. Wreszcie przyjeżdża. Pełny. Wsiadamy i lokujemy się na korytarzu. Spania zero. Jadą z nami górale wracający z pracy w Warszawie. Tak mija długa podróż, bo w trakcie jazdy opóźnienie jeszcze wzrosło. W Grybowie wysiadamy o 645 Przejście na rynek, gdzie autokarem o 700 jedziemy do Gorlic. Tu kolejna przesiadka (okazało się, że lepszym punktem wypadowym byłoby Jasło) Czekamy do 1020 i jedziemy do Folusza, gdzie ruszamy wreszcie (o 1115) na żółty szlak.  po drodze mijamy malownicze potoczki, a także ślimaczki

Idziemy lekko pod górkę do skrzyżowania szlaków (1200) gdzie robimy skok w bok czarnym szlakiem na Diabli Kamień (ten skok to 20 + 20 + 20 min)

czyli o 1300 wracamy na szlak. Idziemy dalej napotykając mnóstwo ślimaczków.

Podejście (teraz już idziemy zielonym szlakiem) teraz bardziej męczące, ale za to z płatami śmiegu (maj!!!) Renia na podejściu 

I Magura Wątkowska 846mnpm zdobyta o 1445 - jak widać humor dopisywał

TU popełniamy "błąd", bo idziemy w lewo szlakiem czerwonym zamiast w prawo (błąd, który potem nam się opłacił)

Spotykamy sarny. Po dłuższym marszu i przejściu przelotnych deszczyków orientujemy się, że coś nie gra, ale decyzja idziemy dalej. Wychodzimy wreszcie na drogę, która pozwala nam sprecyzować dokładniej miejsce gdzie jesteśmy. 

Pożywiamy się w schronie ale głodny, aż dwoma rękami "pracuje".

oglądamy salamandry i ruszamy dalej. Idziemy do miejscowości Wlk.Świątkowa gdzie o 1900 szukamy noclegu. Od razu, w pierwszej napotkanej stodole- jest. Kooolacja - trochę zgłodnieliśmy - kanapeczki-ogóreczki-herbatka, potem trochę "jedenastki' i lulu.

 Zmęczeni (tego dnia zdobyli 21 GOT) śpimy mocno

Wstajemy 730 - śniadanko  i o 900 wymarsz.

Ruszamy w kierunku Wołowca, najpierw prooosta droga

ale w końcowym momencie trochę zbaczamy i robimy "przełajówkę", po drodze zaliczając pokonanie potoku płynącego wąwozem. Schodzimy do Wołowca, gdzie przy skrzyżowaniu szlaków odpoczynek. (sklep przed chwilą odjechał) Teraz szosówka pod górę do Banicy. Tam pora na obiad (1400-1615) Jemy rosół z makaronem, kotleciki na deser (z chlebkiem)

Ruszamy dalej na Magurę Małastowską. Po drodze spotykamy grupę surviwalu z Gorlic Idąc dalej zaglądamy na cmentarz z I wojny światowej.

 O godzinie 1850 dochodzimy do schroniska na Magurze Małastowskiej (740mnpm). Nocleg tylko na podłodze w jadalni. Gramy w "jedenastkę" potem jeszcze koncert piosenki ukraińskiej i polskiej turystycznej do 2340. Mamy miejsce pod piecem. W sumie też za dużo snu nie było, ale wystarczająco. Śniadanie o 800 i o 840 wymarsz.

Ruszamy w kierunku Przysłupia (a może Przysłupu?)

Mijamy cerkiew z 1756r. - najstarszą w okolicy. Idąc dalej, przechodzimy koło poczty wysyłamy kartkę do szkoły a potem cerkiew z 1843r. (odprawia się w niej grekokatolickie msze) w Nowicy. Skręcamy w lewo i idziemy wzdłuż potoku przeprawiając się przez niego trzykrotnie. Potem odbijamy ostro w lewo i idziemy "krowią ścieżką" na przełaj. Po dłuższej trasie dochodzimy do wsi Oderne, gdzie okazuje się, że lepiej orientujemy się w terenie od tubylców. (Prawdziwy turysta mapy się nie boi) Znowu szosówa i o 1400 dochodzimy do Uścia Gorlickiego.  w tle Uście

Autobusem do Szymbarku - zwiedzamy skansen  , muzeum. Jedziemy do Grybowa. Jeszcze mnóstwo czasu do pociągu, więc idziemy na pizzę. Potem przejście na dworzec tam kolacja i karty.

Pociąg teraz trochę luźniejszy, ale dopiero po dwóch godzinach dziewczyny siadają do przedziału, a po pół godzinie "Klusek". W Radomiu przesiadka i w Pionkach jesteśmy o 600. Czekanie do godziny 700 na taksówkę (zabiera nas p.Tęcza) Wracamy szczęśliwie i bardzo zadowoleni do domu.