2-7 sierpnia - Brzeźnica-Beskid Żywiecki-Bieszczady-Brzeźnica 

 178 impreza SKKT-TKPZ

Karol W. Damian Ch. Robert K.  + 2                  1585 km     +    ?  GOT

WTOREK 2.08

spotkanie 600 u Karola W i wyjazd

jedziemy przez Kielce, Miechów

0 930 odpoczynek na "małe conieco" frytki, żurek -1020 dalej

Olkusz, Zator, Andrychów - ładne widoczki, pogoda niezła

1240-1300 przerwa "przymusowa" w Żywcu przy tamie na rzeczce

1325 jesteśmy w Korbielowie - nocleg u p.Malinowskiego   K. 114 

dostajemy pokój 5-osobowy, mycie, obiad (ogórkowa+ziemniaki+mięsko) 

1450 wyjście na trasę (żółtym, czerwonym po granicy polsko-słowackiej na granicę) 1700 na przejściu granicznym przerwa na pepsi 1715 i wracamy czarnym szlakiem z wstąpieniem do sklepu na zakupy 1820 w domku potem mycie i "11" - 2020 kolacja i do 2300 jeszcze drugie podejście do "11"

ŚRODA 3.08

wstajemy 700 mycie śniadanko  i o 800 ruszamy na szlak, podchodzimy zielonym koło wyciągu, pogoda idealna na podejście, nie gorąco lekki wiaterek chłodzący. Po drodze spotykamy małe pole jagodowe , krótki postój a potem ... ogromne pole jagodowe, tu trochę dłużej popasamy. Jeszcze trochę pogłębiania strumyka. Docieramy do Hali Miziowej o 1040 tu posiłek. Żurek, naleśniki z serem na półmisku i pierogi  z jagodami. Karol zadowala się jajecznicą. 1112 atak na Pilsko 1557 mnpm

 1147 szczyt zdobyty!! 

 1212 spotkanie przy schronisku. Schodzimy czerwonym-granicznym. Dużo zwalonych drzew na szlaku i to w dodatku w poprzek szlaku. Dochodzimy do granicy Krótki wypoczynek po trasie i o 1400 ruszamy na Słowacką stronę (nie wszyscy mają paszporty, więc dwóch musi zostać)  

1500 na polskiej stronie - dłuższy odpoczynek i o 1612 ruszamy w dół do domku. Chmurzy się, zabrakło 2-3 minut na dojście i łapie nas deszczyk. Potem już tylko leje i to mocno (w niedalekiej odległości nawet uszkadza dachy). Mycie, gra w "11" 

1800 wyjście na obiadokolację, jemy pierogi wracamy po drodze zakupy (lody) i 1930 w domku odpoczynek i ... oczywiście "11"  do 2300  "sysunia"

CZWARTEK 4.08

wstajemy przed 800 (Robert z Karolem niekoniecznie - trzeba im "pomagać") mycie, śniadanko i o 830 wyjeżdżamy (niestety plucha)  zaglądamy do wodospadu, jedziemy do Koniakowa  1115 w karczmie "Ochodzita" porcję "poleśników" (placki+skwarki) skwarki super

1152 jedziemy na koronki krótkie oglądanie i o 1210 zjazd do Wisły (miejscowości)

1235 w Wiśle Do Domu Zdrojowego - czekoladowy Małysz, na lody i do muzeum narciarstwa w pensjonacie Ziemowit, niestety ciągle pada. 1400 wyjazd z Wisły 1430 u źródeł Wisły Czarnej  1550 na przedmieściach Żywca zatrzymujemy się w zajeździe "Dębina", zasłużony obiadek Mintaj pstrąg, frytki cola, herbata - zależy kto co. Niestety ciągle opady. 1640 wyjazd do Korbielowa 1712  po przyjeździe od razu "11" do godziny 1900 Przerwa na kolację i 2100-2215 jeszcze raz "11"

wcześniej lulu - jutro wyjazd

PIĄTEK 5.08

wstajemy 600 - jeden z chłopców sprawdza "czy ma wszystko w gaciach"

700 wyjazd przystanek w Nowym Sączu w McDonaldzie 940 jemy chisburgery i sałatkę szefa

1025ruszamy - jedziemy po miodek do Kamiannej  1050 parking i do sklepu "Barć" na zakupy Potem spotkanie z niedźwiedziem i o 1115 wyjazd z powrotem do Nowego Sącza i przez Jasło Krosno do Sanoka (pod rodze trochę robót drogowych) Tak, że w skansenie w Sanoku jesteśmy 1405 

Chłopcy z p.Sokołkiem wchodzą 1420 zwiedzają do 1620. Przejazd do Soliny (do rodziny Karola) trochę szukania drogi w Solinie, ale o 1715 już na miejscu. Gospodarza nie ma (jest na grzybach0 ale jest jego znajoma i dostajemy pokój 5- osobowy. Bardzo krótki odpoczynek i 1725 idziemy nad zaporę (około 20 minut drogi)  Robert próbuje swój wykop na specjalnej maszynie potem chłopcy próbują swojej jazdy na samochodzikach (oprócz nich jeździ pani z córką) oj wesoło było  Na 2000 wracamy na nocleg Po drodze Robert "stacza walkę" z bykiem. Rozmowa z gospodarzem, herbata i ... oczywiście "11" do 2130 - sennie jest, szczególnie Robertowi - nie gra z nami i zasypia (korzystając z środka nasennego w postaci butów).

SOBOTA 6.08

pobudka 700 śniadanko i o 815 wyjazd na "pętlę bieszczadzką" przez Baligród, Cisną, Wetlinę dojeżdżamy do Ustrzk Grn. BRAK WIDOKÓW  szczyty w chmurach ale przynajmniej nie pada. Wracamy na przełęcz 1025 na parkingu na przełęczy Wyżnej.  1035 wchodzimy na szlak. Na początku bardzo fajnie, potem gdy jesteśmy coraz wyżej zaczyna się robić mokro (wchodzimy w chmurę). Na szczyt (a jednocześnie do schroniska "Chatka Puchatka" docieramy 1125 Tu niestety widoczność bardzo mała, i w dodatku pada) Gorąca czekolada dla strudzonych wędrowców, zdjęcia na szczycie 1232mnpm oglądanie pojazdu górskiego  i 1140 zaczynamy zejście 1233 na dole gdzie oczywiście nie pada. 1251 wyjazd i przez Ustrzyki Grn., Czarną Górną, Polanę, Sakowczyk dojeżdżamy do Polańczyka na Cypel o 1425 

1450-1550 pływamy jachtem po Solinie  

potem jemy w karczmie "Pod batem" gramy w "piłkarzyki" i wychodzimy i ... wielkie zaskoczenie, po wyjściu z karczmy wita nas SŁOŃCE. Szybka decyzja wracamy do bazy 1725 - przebieramy się w kąpielówki i 'rura" nad wodę kąpać się do 1850 potem na małe "co nieco" i grę w "piłkarzyki" oraz ??? nie wiem co to było - przypominało ping ponga, a potem spacer po zaporze i karmienie rybek. Na koniec jeszcze jazda samochodzikami i powrót do bazy 2115 Oczywiście na koniec dnia jeszcze "11" tym razem bez Damiana, uderzył w "kimono".

NIEDZIELA 7.08 

Pobudka 800 pakowanie i o 900 wyjazd Jedziemy na "pętlę bieszczadzką" (mamy nadzieję na lepsze niż wczoraj widoczki) Na razie pochmurno, ale co ważne bez deszczu. 930 oglądamy cerkiewkę w Hoszowie potem 950 w Rabe (msza) i o 1045 dojeżdżamy do przełęczy Wyżniańskiej- WIDOKI SĄ piękne Połoniny rozpościerają się przed nami.  Decyzja - jeszcze małe wejście - spacerek do bacówki pod Rawką. Widoki na Połoninę Wetlińską i Połoninę Caryńską. 1105 w schronisku trafiamy na mszę polową. 1138 Damian i Karol na jagody,  a my z Robertem do bacówki i na jajeczniczkę (z 4 jajek) 1200 zaczynamy schodzić. 1221 ruszamy po raz ostatni na "pętlę" i przez Dwernik 1255 kościółek  a potem Czarna i Ustrzyki Dolne dostajemy się do miejscowości Dźwiniacz Dolny, gdzie jesteśmy 1345 na festynie "Święto chleba" Dużo ludzi. Tam jemy chleb+smalec+ogórek lub chleb+masło+serek+maślanka

DOBRE

potem występ dziecięcego zespołu z Ukrainy - bardzo fajny ( z wyjątkiem skrzypiec i fletu) i udział p.Sokołka w konkursie wbijania gwoździ i ruszamy 1550 

Przez Lesko Sanok Krosno do Prządek - skałek w Czarnorzekach k/Krosna Jesteśmy tam 1800 - 1840 potem przejazd do Niebylca- zajazd z samolotem 1900-2000 obiadokolacja - gołąbki i fasola po bretońsku ,  a potem już w trasę powrotną przez Opatów. Po drodze gra w karty po ciemku - jest baaardzo wesoło a potem towarzystwo się pospało i obudziło na wybojach w Śmietankach. W Staszowie jesteśmy zgodnie z rozkładem na 2400